Józef Wojdyła (1924-2017)
Józef Wojdyła urodził się 19 kwietnia 1924 r. w Biłce Szlacheckiej (dawny pow. Lwów) w rodzinie Michała i Anny (z domu Tańczyn). W Biłce skończył 5 klas szkoły powszechnej po czym wraz z rodziną przeprowadził się do Hrusiatycz (dawny pow. Bóbrka), gdzie Jego ojciec kupił ziemię z parcelacji majątku. W Hrusiatyczach oprócz Wojdyłów osiedliły się jeszcze 24 inne rodziny biłeckie.
Pięć miesięcy po napaści Związku Sowieckiego na Polskę, 24 lutego 1940 r., wszyscy biłeccy osadnicy z Hrusiatycz zostali wywiezieni na Sybir. J. Wojdyła tak wspomina te wydarzenia: Z karabinami przyszli, NKWD. Saniami nas do Chodorowa wieźli, pogoda taka, że psa byś nie wygnał. Do wagonów bydlęcych nas zagnali, dwie prycze były, z jednej strony wagonu i z drugiej strony. Jedni na dole spali, jedni na górze. I jechało się tak. Nikt nie wiedział, gdzie my jedziemy, dopiero jak my za Ural przyjechali, to już wiedzieliśmy, gdzie jedziemy. Gdzieś nieraz pociąg stanął, to parę dni stał, zimno, mróz. W wagonie był piecyk taki żelazny i w nim paliło się. Przynosili nam zupę w wiadrze i trochę chleba. Jechaliśmy prawie dwa miesiące. Było nas pięcioro dzieci, najmłodszy był Franiu, nie miał roku, on w drodze już zmarł, i dwie siostry tam na Sybirze zmarło, Zosia i Józia, i mój dziadek. Rodzina Wojdyłów trafiła w okolice Nowosybirska. Tam przez dwa lata w nieludzkich warunkach zmuszeni byli ciężko pracować, by przeżyć. Po podpisaniu układu Sikorski-Majski (30 lipca 1941 r.) polscy zesłańcy mogli starać się o zwolnienie z obozu i przyjęcie do polskiej armii. Józef Wojdyła po prawie trzymiesięcznej podróży dotarł wraz z ojcem do Fronze w Kirgijskiej Republice Ludowej. Tutaj stanął przed wojskową komisją rekrutacyjną, ponieważ jednak był niepełnoletni dodał sobie lat i dzięki temu dostał się do armii. Od 5 marca 1942 r. był żołnierzem w batalionie karabinów maszynowych 28 Pułku 10 Dywizji, który stacjonował w miejscowości Ługowaja w Kazachskiej Republice Ludowej. Wkrótce decyzją Naczelnego Wodza armia Andersa skierowana została na tereny środkowo-wschodniej Azji, gdzie 10 Dywizję przemianowano na 3, a Józef wraz z ojcem trafili do Samodzielnego Batalionu Ciężkich Karabinów Maszynowych na półwyspie Synaj. Święta Wielkanocne w 1942 r. zastały go w Palestynie, tam też został skierowany na szkolenie w ośrodku wojsk powietrzno – desantowych w Szkocji, gdzie tworzono właśnie polską 1 Samodzielną Brygadę Spadochronową. Do Szkocji wyruszył przez Jordanię, Bagdad, Zatokę Perską, Ocean Indyjski, Bombaj, gdzie został zaokrętowany na statek pasażerski „Queen Elizabeth”, którym poprzez Durban w Afryce Południowej dotarł do Florydy w Stanach Zjednoczonych. W końcu dopłynął do Liverpoolu na Wyspach Brytyjskich. Na początku 1943 r. docelowo skierowany został do obozu wojskowego w Leven w Szkocji, gdzie mieścił Ośrodek Szkoleniowy Samodzielnej Brygady Spadochronowej. 19 maja 1943 r., po gruntownym przeszkoleniu, został pełnowartościowym komandosem. W połowie września 1944 r. alianci podjęli decyzję o skierowaniu wszystkich swoich sił do walki w ramach operacji powietrzno-desantowej „Market-Garden” pod Arnhem. Józef Wojdyła został zrzucony w desancie w rejonie Driel w dniu 21 września 1944 r., jako członek drugiego batalionu brał udział w dziewięciodniowych walkach na terenie Holandii. Tak wspominał bitwę: wtedy pod Arnhem to było piekło. Tam Niemcy prali do nas tak, że niemożliwa rzecz. Była artyleria, były moździerze, mało tego - jeszcze był snajper przy snajperze. Jak tylko się człowiek wychylił, to już: pach, i cię nie ma. Wojska alianckie zostały zdziesiątkowane i wycofały się poza linię frontu.
Po zakończeniu wojny starszy strzelec Józef Wojdyła znalazł się wraz z Brygadą w angielskiej strefie okupacyjnej Niemiec Zachodnich, gdzie przebywał do 1947 r. Wtedy postanowił wrócić do Polski. 17 sierpnia dojechał do Grodźca na Opolszczyźnie, gdzie osiadła jego rodzina i znajomi z Biłki Szlacheckiej. Tu podjął pracę w Hucie Małapanew w Ozimku, w której pracował do 1982 r. Przez cały okres pracy zawodowej pełnił różne funkcje społeczne, był też autorem kilkunastu projektów racjonalizatorskich.
Za działalność na polu walki, a także za działalność zawodową i społeczną J. Wojdyła został odznaczony m. in.:
Pomimo trudnych przeżyć Józef Wojdyła był człowiekiem pełnym optymizmu i pozytywnej energii.
Odwiedza nas 39 gości oraz 0 użytkowników.